Sakrament Małżeństwa
Wymagane dokumenty:
aktualna metryka chrztu (dla osób ochrzczonych poza naszą parafią); metryka jest ważna 6 miesiące od daty wydania; na metryce powinno być potwierdzenie przyjęcia bierzmowania (jeśli nie ma, należy uzyskać stosowne zaświadczenie w parafii bierzmowania),
dowody osobiste narzeczonych,
świadectwo ukończenia katechizacji w zakresie szkoły ponadpodstawowej
zaświadczenie o uczestnictwie w naukach przedmałżeńskich oraz w spotkaniach w poradni przedmałżeńskiej,
zaświadczenie stwierdzające brak okoliczności wyłączających zawarcie małżeństwa – wydane przez USC (należy przynieść wszystkie trzy egzemplarze); termin ważności zaświadczenia (jest ważne dokładnie przez 3 miesiące od daty wystawienia) musi obejmować datę ślubu.
Bezpośrednie przygotowanie do zawarcia sakramentalnego związku małżeńskiego trwa 3 miesiące i zobowiązuje narzeczonych do:
spisania protokołu przedmałżeńskiego na podstawie rozmowy z kapłanem w kancelarii parafialnej (3 miesiące przed ślubem),
uczestnictwa w naukach przedmałżeńskich, w miejscu wskazanym przez kapłana przygotowującego narzeczonych do sakramentu małżeństwa,
spotkania w poradni przedmałżeńskiej,
przystąpienia do spowiedzi:
pierwszy raz – na początku przygotowania (najlepiej w trakcie uczestnictwa w katechezach przedmałżeńskich),
drugi raz – w tygodniu przed zawarciem sakramentalnego związku małżeńskiego.
Nauki przedmałżeńskie
odbywają się w Domu Rekolekcyjnym „SZILO” w Czeladzi,
ul. Legionów 2 Kontakt: tel. – 500 465 815
(zainteresowani umawiają się indywidualnie)
Poznaj moc sakramentu małżeństwa – s. Briege McKenna
Kilka lat temu podszedł do mnie pewien człowiek,
w wieku około trzydziestu pięciu lat. (Będę go nazywać Jim, chociaż to nie jest jego prawdziwe imię). Był prezesem i właścicielem dużej firmy,
a więc finansowo powodziło mu się bardzo dobrze. Był dobrym człowiekiem, wychowanym
w zaangażowanej katolickiej rodzinie. Codziennie przystopował do Komunii świętej. Zaprowadziłam
go do kaplicy.
Kiedy do niej wszedł, wybuchnął płaczem i zawołał: ,Jestem zrozpaczony!”. A potem opowiedział mi swoją historie: „Siostro, jestem żonaty
od piętnastu lat. Mam piękną żonę i troje pięknych dzieci. Jednak zdarzyło się właśnie coś strasznego. Jakiś tydzień temu postanowiłem wrócić
z biura do domu wcześniej. Kiedy wchodziłem do domu, zadzwonił telefon, więc podniosłem słuchawkę. Jednakże moja żona odebrała telefon wcześniej i usłyszałem jej rozmowę. Umawiała się na randkę z innym mężczyzną. Pomyślałem: „To niemożliwe”. Nie mogłem w to uwierzyć, ponieważ byliśmy dobrym małżeństwem. Powiedział mi następnie, że chciał porozmawiać z żoną na ten temat, gdy odłożyła słuchawkę, ale ona odmówiła. Myśl, że jego żona spotyka się z kimś innym, była dla niego ciosem.
Przez następnych kilka tygodni żona nadal nie chciała rozmawiać z nim na ten temat. Jim wiedział, że spotyka się z tym drugim mężczyzną raz
w tygodniu, lecz ona tłumaczyła się, że „stara się mu tylko pomóc”. Nigdy nie zapomnę, jak wyglądał, kiedy do mnie przyszedł. Uklęknął przed Najświętszym Sakramentem i szlochał: „Siostro Briege, kocham żonę. Wiem, że moje małżeństwo jest święte w oczach Boga. Czy mogę coś zrobić, żeby je uratować? Wierzę w ten sakrament i nie chcę opuszczać żony. Kocham ją”.
Spojrzałam na tego dobrego człowieka i nie wiedziałam, co powiedzieć. Zaczęłam się więc modlić: ,,Jezu, proszę, powiedz mi, co mam mu odpowiedzieć”. Głos z tabernakulum powiedział do mnie: „Powiedz mu, że będzie gorzej, zanim będzie lepiej. Powiedz mu, że jestem przy nim
i będę go podtrzymywał za pomocą łaski tego Sakramentu. Powiedz mu, żeby się nie poddawał”. Gdy mu to powiedziałam, Jim tylko popatrzył na mnie, jak gdyby nie mógł sobie z tym poradzić.
Przez następne dziesięć miesięcy co tydzień przebywał długą drogę, by się ze mną zobaczyć. Zawsze przychodził do kaplicy. Ja się modliłam;
a on tam po prostu siedział i opowiadał. Mówił o wszystkim, co go martwiło, a potem prosił mnie, bym się z nim pomodliła. Modliłam się z nim
i zachęcałam go, by się nie poddawał.
Okazało się, że kochanek jego żony wynajął jakiegoś spirytystę, by ten doprowadził do zniszczenia tego małżeństwa. Widzimy obecnie ogromny rozkwit czarnej magii, spirytyzmu i wszelkiego rodzaju złych mocy. Ten spirytysta napisał do Jima: „Spotkałem twoją żonę w innej sferze życia. Ona tak naprawdę nie jest twoja, więc będziesz musiał pozwolić jej odejść. To małżeństwo musi się rozpaść”. Jim pokazał mi te listy, w których była również mowa o seansach spirytystycznych. Za każdym razem, gdy była o tym mowa, słyszałam w głębi duszy słowa: „Większy jest Ten, który jest obecny w tobie, niż ten, który jest obecny w świecie”.
Podtrzymywałam więc Jima na duchu. Przez cały ten czas jego żona nadal nie chciała rozmawiać z nim na ten temat i to go załamywało. Chodził jednakże na Mszę świętą i nie potępiał jej. Błagał Boga, żeby dał jej łaskę pokonania pokusy, deptania przyrzeczeń małżeńskich.
Pewnego wieczoru, gdy byłam w Europie, Jim zadzwonił do mnie. Powiedział: „Briege, skończyło się. Chcę ci podziękować za to, że dodawałaś
mi otuchy”. Pomyślałam, że Bóg użył mnie, by pomóc mu przeżyć ten trudny czas, i że na tym moja rola się kończy.
Jakieś trzy miesiące później wybierałam się na wycieczkę i byłam właśnie zajęta czymś bardzo zwyczajnym: myciem zębów. Gdy podniosłam głowę, miałam wrażenie, że Bóg pokazuje mi obraz Jima w lustrze i mówi: „Zadzwoń do niego dzisiaj”. Więc zadzwoniłam. Nie rozmawiałam już z nim trzy lub cztery miesiące. Jim wykrzyknął: „Siostro, właśnie miałem do siostry dzwonić. Czy mogę przyjechać, by z siostrą porozmawiać?”.
Przyjechał jeszcze tego samego dnia. Kiedy wszedł do kaplicy, usiadł w ławce i spuścił głowę. Błagał: „Proszę, niech się siostra ze mną pomodli. Nie mogę siostrze nic powiedzieć, ale jeśli Bóg chce, żeby siostra wiedziała, objawi to siostrze, ponieważ tak bardzo mi siostra pomogła”. Usłyszałam wtedy głos Pana: „Jego żona jest w ciąży i to nie jest jego dziecko”. Spojrzałam więc na Jima i powiedziałam: „Jim, twoja żona spodziewa się dziecka”. Popatrzył na mnie i skinął głową. Zapytałam: „Kiedy się dowiedziałeś?”.
Odpowiedział: „Siostro, żona powiedziała mi o tym niedługo po zerwaniu z tym mężczyzną”. Zapytałam: „Co czujesz?”. Wziął mnie za ręce i zaczął płakać. Wyszeptał: „Siostro Briege, skoro Jezus może mi przebaczać za każdym razem, gdy zgrzeszę, to jak ja mógłbym nie przebaczyć mojej żonie? Kiedy mi o tym powiedziała, zapewniłem ją, że przyjmę dziecko jak własne i że jej przebaczam”.
„Jak ona na to zareagowała?” – zapytałam. Jim odrzekł: „Spojrzała na mnie, otworzyła usta że zdumienia i wykrzyknęła: «Jeśli ty, człowiek, którego tak głęboko zraniłam, potrafi tak postąpić, to jaki musi być Bóg?!»”.
Stała się piękna rzecz. Dziecko się urodziło. Zobaczyłam Jima dopiero siedem lat później, na meczu piłki nożnej. Byłam tam z kilkoma naszymi uczniami, którzy brali udział w meczu. Grał też syn Jima, a ja zobaczyłam, jak Jim idzie z małą dziewczynką. Odwrócił się, uśmiechnął się do mnie
i pokazał na dziewczynkę, która była śliczna. Poczułam, że Pan mówi do mnie: „Szatan próbował rozbić to małżeństwo”. Jednak Bóg w swej dobroci ochronił je i uratował, chociaż jest to dla nas zagadką.